No mnie dziś złapało te zimowe coś.
Siedzę sobie wczoraj sama w pokoju i mamroczę: ja chcę ciepełka, ja chcę słoneczka, ja chcę zielonej trawki...
Wychodzi mąż z łazienki a ja dalej jak mantrę.
On: ale sobie na wkręcałaś, że to takie złe. Pomyśl sobie coś pozytywnego no.
To ja patrzę za okno i mówię: jakie białe gałązki pooblepiane szronem, jakie białe drzewka, jaka piękna biała ziemia.... Qurwa! Wszystko jest BIAŁE
i wciąż to białe g... z nieba leci!
OdpowiedzUsuńO!
Ciri