Do dziś, nawet, mając tą słodką kruszynkę obok siebie, nie potrafię nad tym zapanować.
To było tak nieoczekiwane. Takie ogromnie zaskakujące i STRASZNE.
24-08-11, 19:09 - Dodaj post do ulubionych | #222 (permalink) |
Osesek
Zarejestrowany: 21-08-2011
Posty: 12
0 podziękowań w 0 postach
|
Delfina, nie zrozumiałaś mnie . Ja napisałam, że nie lubię brania leków JEŻELI NIE MA WSKAZAŃ ,DLA KTÓRYCH NALEŻY JE BRAĆ. I chyba nawet dodałam coś o wielokrotnym poronieniu jako wskazaniu.
W innym wypadku uważam, że nie powinno się ich brać i tyle. W Stanach w latach 70 przepisywano kobietom 'witaminy'-przynajmniej wtedy myśleli, ze to witaminy, które u wielu dzieci spowodowały brak kończyn. Tak górnych jak i dolnych. Moja przyjaciółka -lekarz, brała witaminy w ciąży (mimo, że wszystki badania krwi miała rewelacyjne). Jej córeczka urodziła się bez kości śródręcza. Kto udowodni, że to nie jakaś wadliwa seria witamin>? Podobno było kilka takich przypadków(deformacji) w tym czasie. A po kolejne, gdyby mi w tej chwili ktoś powiedział.. wolisz poronić teraz chory i słaby genetycznie zarodek, czy w 8 miesiącu rodzić martwy płód. Albo urodzić dziecko, które ani ręką ani nogą nigdy nie będzie w stanie ruszyć. Nie dożyje 1 roku, nigdy nie będzie w stanie jeść inaczej niż przez sądę prosto do żołądka. To ja zdecydowanie wybieram naturę. Najwyraźniej za mało chorych dzieci widziałyście. Jeżeli myślicie , że poronienie to koniec świata, to uwieżcie mi martwy poród to dopiero jest MASAKRA. I ja naprawdę rozumiem , kocham tego małego pasożytka najmocniej na świecie. Serce to jedno, ale każdy też ma rozum. Żebyście mnie nie zakrakały dodam jeszcze że jestem przeciwna sztucznym poronieniom bez względu na wskazania. I mam już oficjalnie dość smutnych tematów na dziś:) Właśnie wróciłam z pracy..Mój budzik mnie nie obudził dziś rano, sama obudziłam się o 8:08- a od 8 00 powinnam być w pracy. W ciągu 15 min byłam w robocie.. bez śniadania, więc jak w końcu o 10:30 miałam sekundę na pomyślenie, to prawie zwymiotowałam z głodu Cały dzień mnie muliło jak cholera. Jutro wolne , a od piątku zaczynam weekendowy maraton. Mamusie doświadczone, do kiedy trzymały Was mdłości? P.S. studiowałam w Polsce, niestety. |
25-08-11, 13:23 - Dodaj post do ulubionych | #229 (permalink) |
Kwartalna Mamuśka
|
Póki co, żegnam, życząc zdrowych ciąż i pomyślnych rozwiązań.
Odezwę się jak ochłonę. |
25-08-11, 13:43 - Dodaj post do ulubionych | #230 (permalink) |
Mistrz
|
Delfina czemu żegnasz??gdzie się wybierasz kobietko?
__________________
|
25-08-11, 13:47 - Dodaj post do ulubionych | #231 (permalink) | |
Biegacz
Jestem mamą, to moja kariera...:)))
Zarejestrowany: 10-08-2010
Posty: 1 642
1 018 podziękowań w 676 postach
|
Cytat:
Jak będziesz mogła to napisz. |
25-08-11, 15:35 - Dodaj post do ulubionych | #232 (permalink) |
Mistrz
Księżniczka Ciętej Riposty ;-)
|
Delfina napisz nam co się dzieje! Martwimy się !
|
25-08-11, 16:37 - Dodaj post do ulubionych | #233 (permalink) |
Mistrz
|
delfinko co się stało :(??????????????????????????????????????????? napisz coś, przecież wiesz że kobiety w ciąży nie powinny się denerwować czekam na wieści i mam nadzieję ,że to nic poważnego :*
|
25-08-11, 17:06 - Dodaj post do ulubionych | #234 (permalink) |
Kwartalna Mamuśka
|
Mój mały "kosmita" nie żyje. Serduszko już nie bije. Jutro szpital i zabieg. Nie mam już siły
|
25-08-11, 17:08 - Dodaj post do ulubionych | #235 (permalink) | |
Przyjaciółka Forum
nas troje
|
Cytat:
tak strasznie mi przykro, delfina............................... |
25-08-11, 17:11 - Dodaj post do ulubionych | #236 (permalink) |
Użytkownik Miesiąca - Listopad 2012
"Cała mądrość życia, to umieć czekać i mieć nadzieje"
|
Bardzo mi przykro
|
25-08-11, 17:37 - Dodaj post do ulubionych | #237 (permalink) |
Osesek
|
Delfina, bardzo mi przykro:( Trzymaj się jakoś.
|
Ledwie kilka dni wcześniej byłam u mojej gin.I wszystko wg niej było ok (choć jak wspomniałam nie miała USG).
Do lekarza na NFZ poszłam tylko po to, aby mieć skierowanie na bezpłatne badania. Gdyby nie to, jeszcze przez kilka tygodni mogłam nosić w sobie tą nadzieję, to szczęście w duszy, a w brzuchu... zgasłą iskierkę.
Cierpliwie czekałam na tą wizytę. Zupełnie spokojnie. Kazał mi się położyć pod USG.
Patrzył, patrzył i rzekł: ja tu nic nie widzę. Pani przyjdzie za dwa tygodnie.
A ja wiedziałam, że ledwie dwa tyg temu inny lekarz widział trzepoczące serduszko.
Co prawda, gdy chciał dać odsłuch na głośnik nie było go słychać. Stwierdził, że za kilka dni będzie głośne i słyszalne. Czy ono już wtedy umierało? Badania Beta HCG od początku nie były prawidłowe przecież. teraz to wiem. Serduszko widziałam, ale nie słyszałam. Czy już wtedy... iskierka gasła?
Wyszłam z gabinetu i od razu zadzwoniłam do mojej gin. Kazała skontaktować się z tym lekarzem co robił USG aby je powtórzył. Dodzwoniłam się do niego do Egiptu. Był na urlopie. Tego dnia nikt nie mógł mi w ich klinice zrobić USG.
Obdzwoniłam wszystkich znanym mi lekarzy. W końcu jedna, kobieta kazała mi natychmiast przyjechać. Gdy dotarłam na miejsce, powiedziała, że w zasadzie nie przyjmowała tego dnia ale miałam taką desperację w głosie, że nie mogła mnie odesłać.Powiedziała, żebym od razu się położyła pod USG aby szybko mnie uspokoić.
Miałam monitor dla siebie. Parzę i poczułam ulgę, bo wyraźnie widziałam mojego małego kosmitę. Malutka fasolka z wyraźnie zarysowaną główką. Zatem widać! Lekarka jednak po dłuższej chwili spojrzała na mnie i powiedziała nie mam dla Pani dobrych wiadomości. Zarodek obumarł .Serduszko nie biło.
Dla mnie to był Armagedon. Wybuchłam płaczem. Lekarka podawała mi kolejne chusteczki. Umówiła mnie na zabieg. Przepisała leki uspokajające Pytała, czy jestem w stanie dotrzeć do domu. Kiwnęłam głową, że tak. Wyszłam. Ciężkie chmury wisiały nad miastem. Powietrze było ciężkie.
Dotarłam do samochodu.
Niepohamowany płacz targał mną bezustannie. Krzyczałam na całe gardło. Ludzie mijali auto nie widząc nie słysząc.
Czy ich potrzebowałam? Potrzebowałam ramienia do wypłakania. Byłam sama. Nigdy, tego nie zapomnę. Po godzinie zdołałam wybrać numer do męża. Nie byłam w stanie wykrztusić słowa. Słyszał tylko mój krzyk. Wokół szalała burza. Starał się do mnie dotrzeć, abym wydusiła co się stało. Mówił uspokajająco, nie wiedział co się dzieje. Wykrztusiłam tylko, gdzie jestem i że nie dam rady wrócić do domu. Pracował poza miastem. Do jego przyjazdu wypłakałam morze łez. Moje oczy nie były w stanie wylewać kolejnych. Moja dusza płakała. Serce wydawało nieustający krzyk.
Oczy wpatrzone w pustkę. Byłam marionetką, bez woli życia.
Nie miałam już siły.
25-08-11, 17:39 - Dodaj post do ulubionych | #238 (permalink) |
Kwartalna Mamuśka
|
Z ziemi wzgardzonej, biednej
ręką niepewną... z nadzieją na poprawę, łagodnie wypuściłam gołębie. Pomyślałam: niech lecą Na spełnienie! Na chwałę! W ustane błękitu głębie. Z czasem wyrosły im szpony, drapieżnie zakrzywione, wyostrzone krogulce. Bez skrupułów, zachłannie garnęły pod siebie i pytałam sama siebie: czy to tamte moje ukochane gołębie? Z miłości, z porywu serca? a one nastroszone że takie jest życie, że tak trzeba, że inne gołębie... ...takie były łagodne... ech, gołębie wy moje z krwi mojej i kości mojej dzieci zgubione wy moje - jastrzębie
__________________
,,Kocham Was córeczki, jesteście dla mnie najważniejsze na świecie,,. |
DELF....przytulam :)
OdpowiedzUsuńKochana czytam to po raz setny i za każdym razem płaczę. Nie wiem jak jedna osoba zaznała tyle cierpienia...
OdpowiedzUsuńGdy mi Zosia szczebiocze do ucha, zapominam. Czasem gdy huczy jak szalona, też zapomnę. I chciała bym opitolić dziecia na maxa. Dlatego piszę ten blog aby pamiętać drogę to mojej córeczki. pamiętac i cenić każdy jej gest, uśmiech a nawet płacz. Wszystko co jest w niej.
OdpowiedzUsuń